Wspomnienie lata 2012r.
Nasza lawenda- pomimo ostrego klimatu, jaki mamy na Podkarpaciu, rośnie pięknie.
Lawendę uprawiam od 10lat może troszkę dłużej. Co roku zachwyca
i zaskakuje mnie czyś nowym. Bywają
sezony nazwijmy to „bez obsługowej uprawy”: kiedy wyjątkowo pięknie kwitnie, nie choruje,
nie ma szkodników. Wiąże się to zwykle z
piękną słoneczną pogodą. Gdy zapowiada się deszczowa wiosna i lato wiem że
czekają nas nowe przygody, odkrycia i oczywiście walka o piękny wygląd lawendy.
Najładniej prezentują się kwitnące gęste lawendowe łany – niestety w porze deszczowej te są najbardziej narażone na rozwój szarej pleśni, która uwielbia rozwijać się w nieprzewiewnych wilgotnych gęstwinach. Projektując nasadzenia należy zawsze pamiętać o przestrzeni jaką w przyszłości – podczas kwitnienia roślina ta będzie zajmowała.
Mokre lato to również problem z mrówkami. Tak, tak! By nie utonąć w błocie, rozbudowują kopce w rozgałęzieniach lawendy i innych gęstych krzewikach. Nie lubię tego – nie lubię gryzących mrówek!
Pod względem
zapachowym najbardziej aromatyczna jest chyba Grosso. Ma też piękny kwiatostan
i jest bardzo okazała- doskonała na bukiety, wrzeciona i wianki.
Lavandula x intermedia "Grosso" |
Lavandula x intermedia "White Grosso" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz