czwartek, 3 stycznia 2013

Pora na bloga


Wspomnienie lata 2012r.
Nasza lawenda- pomimo ostrego klimatu, jaki mamy na Podkarpaciu, rośnie pięknie.




Lawendę uprawiam od 10lat może troszkę dłużej. Co roku zachwyca i zaskakuje mnie czyś nowym.  Bywają sezony nazwijmy to „bez obsługowej uprawy”:  kiedy wyjątkowo pięknie kwitnie, nie choruje, nie ma szkodników.  Wiąże się to zwykle z piękną słoneczną pogodą. Gdy zapowiada się deszczowa wiosna i lato wiem że czekają nas nowe przygody, odkrycia i oczywiście walka o piękny wygląd lawendy.



Najładniej prezentują się kwitnące gęste lawendowe łany – niestety w porze deszczowej te są najbardziej narażone na rozwój szarej pleśni, która uwielbia rozwijać się w nieprzewiewnych wilgotnych gęstwinach.  Projektując nasadzenia należy zawsze pamiętać o przestrzeni jaką w przyszłości – podczas kwitnienia roślina ta będzie zajmowała.  


Mokre lato to również problem z mrówkami. Tak, tak!  By nie utonąć w błocie, rozbudowują kopce w rozgałęzieniach lawendy i innych gęstych krzewikach.  Nie lubię tego – nie lubię gryzących mrówek!



 Pod względem zapachowym najbardziej aromatyczna jest chyba Grosso. Ma też piękny kwiatostan i jest bardzo okazała- doskonała na bukiety, wrzeciona i wianki.  

Lavandula x intermedia "Grosso" 

 Lavandula x intermedia "White Grosso"  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz